Nie kryła swojej orientacji seksualnej, fascynacji śmiercią, krwią, szatanem. W Podebłociu ludzie ustępowali jej z drogi. - Baliśmy się jej, bo łaziła z nożem i niszczyła wszystko, co związane z religią. Ukradła i podarła księdzu Biblię, jeździła rowerem po grobach, wynosiła święte figurki z kapliczek - opisują mieszkańcy wsi. Wieczorem 5 lutego 2016 r. pijana Luiza K. wracała z imprezy. Natknęła się na sąsiada, emerytowanego kolejarza Wiesława Pudło. Kilka godzin później zwłoki mężczyzny znaleziono w przydrożnym rowie.
Policjanci już następnego dnia zatrzymali Luizę K., która uciekła do Radomia. Dziewczyna twierdziła, że była pijana i nie pamięta, co się stało, ale próbowała zatrzeć ślady zabójstwa, ukryła nóż i zakrwawione ubranie. Śledczy znaleźli je w miejscu wskazanym przez Luizę K. Dziewczyna była na obserwacji sądowo-psychiatrycznej, która nie wykazała, że była niepoczytalna. Pod koniec 2016 r. rozpoczął się proces Luizy K. W sądzie przyznała się do zabójstwa. Sprawa ciągnie się do dziś.
Wyrok nie zapadł, a Sąd Apelacyjny w Lublinie nakazał zwolnić kobietę z aresztu z dniem 7 lutego!
- Na tym etapie postępowania nie zachodzą przesłanki do dalszego pozbawienia wolności niezależnie od tego, jakie przestępstwo popełniła oskarżona. Pod uwagę brane też były przepisy unijne ograniczające stosowanie aresztu do dwóch lat - tłumaczy Barbara du Château, rzecznik Sądu Apelacyjnego. - Składaliśmy zażalenie na tę decyzję, ale nie zostało uwzględnione - mówi Leszek Wójcik z prokuratury w Garwolinie.
Luiza K. wróciła do domu, wywołując we wsi strach. 23 lutego miała się odbyć kolejna rozprawa, jednak oskarżona nie stawiła się przed sądem.
ZOBACZ TAKŻE: Zabójstwo Alicji z Rybnika. Ktoś włamał się na jej konto i terroryzuje miasto