Bo na roli, podobnie jak na drogach, można już zauważyć konkurencję o to, który gospodarz ma większą, szybszą i bardziej wypasioną maszynę! Wśród ludowców prym wiedzie zdecydowanie wicemarszałek Sejmu Jarosław Kalinowski. Takiego traktora pozazdrościłby mu zapewne niejeden rolnik. Zielony ciągnik Kalinowskiego to prawdziwy mercedes wśród maszyn rolniczych. Posiada klimatyzację, szyberdach i napęd na 4 koła. To cacko ma pod maską 100 koni mechanicznych, ale prędkości nie rozwija zawrotnych - zaledwie 40 km/h. Za to może pociągnąć za sobą ponad 6 ton ładunku! Cena też jak za luksusową brykę, około 150 tys. złotych.
Na tym tle minister rolnictwa Marek Sawicki wypada gorzej. Choć tu bardziej od zachodnich wygód liczyło się zapewne przywiązanie do sprawdzonej marki z wieloletnią tradycją! 11-letni ursus Sawickiego ciężkiej pracy się nie boi, mało pali, jest zwinniejszy i wszędzie się wciśnie. Osiągi ma jednak nieco mniejsze. Przy 60 koniach mechanicznych rozwija zaledwie 28 km/h i pociągnie znacznie mniej ładunku. Cenowo jednak do najtańszych nie należy - za nowy trzeba zapłacić ponad 80 tys. zł, a dziesięcioletni to wydatek około 50 tys. złotych.