Napięcie między PO i SLD może dać wygraną w II turze wyborów prezydenckich Jarosławowi Kaczyńskiemu? O tym zdecydują wyborcy, którzy chyba już zdążyli się przyzwyczaić do pyskówek między politykami.
Gdy trwa jednak walka o poparcie SLD dla któregoś z kandydatów nawet najmniejsza wpadka może się zakończyć pożegnaniem z Pałacem Prezydenckim. O co tak naprawdę chodzi Schetynie i Napieralskiemu?
Tuż przed I turą wyborów szef klubu parlamentarnego PO powiedział w „Radiu Zet”, że chciałby żeby Napieralski udzielił poparcia Komorowskiemu w II turze, a zaraz potem wyskoczył z oskarżeniem, że przewodniczący SLD handluje posadami w TVP, bo zawarł medialną koalicję z PiS.
Kiedy Platforma zaczęła zabiegać o poparcie lewicy Napieralski przypomniał sobie niefortunną wypowiedź Schetyny. W „Sygnałach Dnia” nie krył wściekłości, zażądał przeprosin od szefa klubu parlamentarnego PO.
- Ja pytam pana przewodniczącego: to niech udowodni, kiedy tak było, ponieważ mija się z prawdą, nie mówi prawdy, dlatego że w żadnej sprawie, ważnej sprawie, w której ja uczestniczyłem, nigdy w życiu nie było mowy o jakimkolwiek kupczeniu – mówił oburzony.
- Apeluję do pana Schetyny, żeby jednak przeprosił za te słowa i żeby wycofał się z nich, bo naprawdę są one nieprawdziwe i krzywdzące" – podkreślił w Polskim Radiu.
Schetyna przynajmniej na razie nie zamierza przepraszać. Czy zatem możemy się spodziewać zemsty Grzegorza Napieralskiego, który nie zdecyduje się poprzeć Komorowskiego?
Sam szef klubu PO mówi, że już mu na tym nie zależy. Według niego marszałek Sejmu powinien teraz walczyć o lewicowych wyborców, a nie ich lidera...