- Królowie albo inni wszelakiego rodzaju watażkowie pokazywali w ten sposób społeczeństwu, że z nosicielami zła nie chcą mieć nic wspólnego. A tego, że nosiciele nie zawsze byli winni złym nowinom, nikt nie pamiętał, bo przecież sam szef odcinał ludzkość od złego.
Teraz marne i jeszcze gorsze wiadomości można ogłaszać bezkarnie. Tak jak to zrobił wczoraj Jacek Rostowski. Właśnie z poczuciem bezkarności nasz minister finansów ogłosił wczoraj, że tak jak przewidział już pół roku temu, budżet kraju mu się wysypał, więc oszczędności kolejne trzeba robić, dywidendę z przedsiębiorstw ssać, a i tak zabraknie z 9 miliardów i o tyle deficyt się powiększy. A w tle zapowiedź podwyższenia podatków w następnych latach zabrzmiała, o powrocie do wysokiej składki rentowej nie wspominając.
Dawniej takiego ministra ściąłby król. Dla pijaru. Nasz król Tusk tak z Rostowskim nie postąpi. Bo wtedy sam musiałby hiobowe wieści głosić. I on sam - przez naród - zostałby ścięty?