O sądowym skandalu pisaliśmy kilka razy. W 2008 r. prokuratura oskarżyła sędziego Janusza K. o przyjęcie przez okres 10 lat łapówek o łącznej wartości 140 tys. zł od lokalnego biznesmena, który w ten sposób musiał się odwdzięczać za odstąpienie od wydania skazującego wyroku. Okazało się też, że śledczy dotarli do świadków, którzy zeznali, że w zamian za sporządzenie apelacji od wyroku, który sam wydał, dali sędziemu... Januszowi K. rybę w galarecie wartą 300 zł, a dodatkowo przez pięć dni mógł on korzystać z ich mercedesa.
Proces sędziego trwał kilka lat i w końcu w 2014 r. Janusz K. w Sądzie Rejonowym w Koszalinie usłyszał wyrok skazujący go na pięć lat więzienia. Sąd orzekł wobec niego również karę grzywny w wysokości 400 stawek dziennych po 150 zł oraz przepadek osiągniętej korzyści majątkowej. Jednak sprytny prawnik odwołał się od wyroku i sprawa jest ponownie rozpatrywana. Janusz K. został zawieszony w wykonywaniu służbowych obowiązków, ale od ośmiu lat pobiera 65 proc. pensji.