Środa. Zbliża się godzina 9. Do sali posiedzeń w Sejmie wchodzą tłumy polityków. Wszyscy wypoczęci po ponadmiesięcznym urlopie. Czas na pracę! Dla narodu! Ale ta praca nie trwała długo. Posłowie szybko zaczęli wychodzić, a po godzinie sala świeciła pustkami. W środku została tylko garstka parlamentarzystów debatujących nad zmianami w świadczeniach rodzinnych.
Jedną z nielicznych była posłanka PO z Katowic Ewa Kołodziej (34 l.).
– Lubię swoją pracę, a temat, który był akurat omawiany, dotyczył mojej komisji i ustawy o świadczeniach rodzinnych, konkretnie becikowego – mówi posłanka.
Co z resztą polityków? Część z nich poszła na komisje, które odbywały się w tym czasie. A pozostali po prostu zniknęli...
Z mównicy niemal do pustej sali przemawiała posłanka PO Magdalena Kochan (62 l.). – Nie jestem zdziwiona ani obrażona. To jest norma w naszej pracy. Sejm, obradując 3 lub 4 dni w tygodniu, obraduje głównie w komisjach, które odbywają się poza plenarną salą – broni swoich kolegów Magdalena Kochan.