Dla rodziny Kazimierza R. (44 l.) z Grodziska Mazowieckiego to miały być rodzinne wakacje w pięknej okolicy. Na Podlasie zabrał swojego syna Sebastiana (6 l.). Towarzyszyły im siostra Kazimierza, Ewa A. (46 l.) z dwiema córkami - Karoliną (16 l.) i Julią (9 l.).
Przyjechali z Bolszewa koło Wejherowa (woj. pomorskie). Wszyscy chcieli odpocząć od spalin i pooddychać świeżym powietrzem Suwalszczyzny.
Feralnego dnia turyści wybrali się na wycieczkę rowerową. Podziwiali krajobrazy i zbierali grzyby w miejscowych lasach. W drogę powrotną na kwaterę wyruszyli tuż przed zmrokiem. Jechali gęsiego prawą stroną wąskiej asfaltówki w kierunku Suwałk.
W okolicach wsi Pawłówka rowerzyści za swoimi plecami usłyszeli warkot samochodu. Jednocześnie dostrzegli reflektory jadącego z przeciwka innego samochodu. W chwili, gdy auta miały się wyminąć, jadący z tyłu hyundai wjechał w trzy osoby podróżujące na końcu rowerowej kolumny. Rowery poszybowały do przydrożnego rowu.
Na miejscu zginęli ojciec z synem i nastoletnią siostrzenicą. Mama dziewczyny i jej młodsza córka miały więcej szczęścia - przeżyły, ale są w szoku i zajął się nimi policyjny psycholog.
Policja zatrzymała kierowcę hyundaia, Jakuba J. (22 l.) z Warszawy (woj. mazowieckie). Był trzeźwy. Teraz biegli sprawdzają, dlaczego doszło do tak makabrycznego wypadku.
W Bolszewie wszyscy są wstrząśnięci tą tragedią. - Nie mogę uwierzyć w to, że los tak okrutnie dotknął tę rodzinę. Karolinka to była naprawdę wspaniała młoda osoba. Dobrze się uczyła i pięknie rysowała. Brała udział w różnych konkursach plastycznych. Aż nie chce się wierzyć, że już tu nie wróci - mówi pani Bogumiła, sąsiadka dziewczyny.