Sprawa Ewy Tylman. Adam Z., który jest oskarżony o zabójstwo Ewy Tylman, od 4 grudnia 2015 roku przebywa w areszcie. Od tamtej pory, sąd na wniosek prokuratury przedłuża mężczyźnie okres aresztu na kolejne trzy miesiące. W listopadzie w 2016 prokuratura postawiła mężczyźnie zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym - grozi za to nawet dożywocie. Ale obrońca kolegi Ewy Tylman, twierdzi, że w całej sprawie jest drugie dno. - Nie zabraknie mi odwagi, by przedstawić to na sali sądowej - powiedział "wSieci" mecenas Ireneusz Adamaczak. O co może chodzić? Prawnik ma zapewne na myśli sytuację, która rozegrała się kilka dni po zaginięciu Ewy Tylman. To właśnie wtedy policjanci mieli wywierać presję na Adama Z., by ten przyznał się do winy. Z tej rozmowy powstała notatka, która potem stała się głównym dowodem w sprawie. Adam Z. miał przyznać, że wrzucił ciało 26-latki do Warty.
Ciekawą hipotezę na temat tragicznych zdarzeń z nocy z 22 na 23 listopada, postawił prof. Brunon Hołyst. - Można postawić hipotezę, że był w tym kontekst seksualny. Dwoje młodych ludzi było pod wpływem alkoholu. Może padło hasło "popatrzmy na Księżyc nad rzeką", a może od początku sprawa była oczywista. On dążył do kontaktu seksualnego, ona go odtrąciła i wpadł we wściekłość. Nie ma znaczenia, że jak wiadomo z przecieków, jest gejem, mógł chcieć spróbować nowego doświadczenia - powiedział kryminolog w rozmowie z "wSieci". Czy faktycznie mogło dojść do takiej sytuacji w listopadową noc?
Odpowiedź na to pytanie prawodopodobnie poznamy już w styczniu, kiedy rozpocznie się proces w sprawie śmierci Ewy Tylman.
Przypomnijmy: Ewa Tylman zaginęła w nocy z 22 na 23 listopada w okolicy mostu św. Rocha w Poznaniu. Jej ciało zostało odnalezione 25 lipca w Warcie, w wysokości miejscowości Czerwonak, około 12 kilometrów od Poznania. Pogrzeb 26-latki odbył się w sierpniu w jej rodzinnym Koninie.