Podczas dzisiejszej komisji sejmowej prokuratorzy odpowiadali na pytania dotyczące katastrofy smoleńskiej. Jak wiemy już wkrótce próbki pobrane przez biegłych w Smoleńsku znajdą się w kraju i będzie można dokonywać dalszych eksperymentów. Tymczasem, co zaskakujące, szef wojskowej prokuratury Jerzy Artymiak potwierdził obecność cząsteczek trotylu na wraku TU-154M:
- Według mojej wiedzy niektóre urządzenia, detektory w Smoleńsku wykazały faktycznie TNT.
Antoni Macierewicz poprosił wojskowego o powtórzenie:
- Wykazały na czytnikach cząsteczki TNT - trotylu. Co nie oznacza, że mamy do czynienia z całą pewnością z materiałami wybuchowymi - zaznaczył od razu Artymiak.
Artymiak zaznaczył, że urządzenia wykazują cząsteczki trotylu także na wielu innych obiektach - jak choćby na paście do butów. Dlatego niezbędne są dalsze badania, by jednoznacznie wykluczyć (lub potwierdzić) obecność trotylu na wraku samolotu prezydenckiego.
Antoni Macierewicz zbulwersowany pytał, czemu podczas konferencji prasowej z dnia 30 paźdzernika pułkownik Ireneusz Szeląg zaprzeczał obecności trotylu na wraku tupolewa. Zarzucił wojskowemu kłamstwo:
- Redaktor Gmyz miał rację, trotyl był! Czemu pan kłamał - pytam polityk.
Szeląg zareagował ze spokojem, mówiąc, że dla śledczych wyświetlenie się napisu TNT nie jest równoznaczne z obecnością trotylu, czego niektórzy nie mogą przyjąć do wiadomości...
W tej sytuacji sensacyjnie zabrzmiały słowa zaproszonego na posiedzenie komisji Jana Bokszczanina – producenta spektrometrów używanych przez biegłych prokuratury w Smoleńsku.
- Nie mogę się zgodzić, że jeżeli urządzenie pokazuje, że są to jony trotylu – to są to jony również innych substancji – stwierdził Bokszczanin.
Jeżeli to urządzenie wskazuje, że był to trotyl, to prawdopodobieństwo, że to nie był trotyl – jest bliskie zeru. Jak ten trotyl tam trafił – to już nie moja sprawa. Jeżeli to urządzenia wykazały obecność trotylu, to znaczy ten trotyl tam był- mówił.
Czytaj więcej: Trotyl na tupolewie, KATASTROFA SMOLEŃSKA to zamach?