Lewica jest wyjątkowo konsekwentna. Gdy tylko wybuchł konflikt związany z przenosinami krzyża z Krakowskiego Przedmieścia, parlamentarzyści SLD zgodnie mówili że trzeba go jak najszybciej usunąć sprzed Pałacu Prezydenckiego. Zdania nie zmienili - wręcz przeciwnie – zaostrzają dyskusję.
Wszystko za sprawą dawno nie widzianej w polskiej polityce Joanny Senyszyn. Europosłanka SLD pojawiła się w Sejmie i od razu wywołała burzę:
- Krzyż jako symbol można nosić w sercu. Ale krzyż przed Pałacem jest nielegalną budowlą i powinien być usunięty natychmiast. Prawo nie wprowadza tutaj żadnych rozróżnień – mówiła Senyszyn w rozmowie z telewizją TVN24.
Na tym niestety rozważania posłanki się nie skończyły. Szybko znaleźli się również winny całej awantury o krzyż: - Harcerzy trzeba było za to ukarać i trochę się ukarali sami tą "drogą krzyżową" do Częstochowy - dodała z przekąsem europosłanka SLD.
PiS broni krzyża
Równie konsekwentne jak SLD w całej dyskusji jest PiS: - Nie bardzo rozumiem, dlaczego ten krzyż przeszkadza przed Pałacem Prezydenckim i dlaczego chce się go usunąć (...). Ten krzyż powinien tam być, jak życzyli sobie tego harcerze, do czasu umieszczenia jakiegoś znaku, który by upamiętniał ofiary tej katastrofy – mówiła Jolanta Szczypińska już po ogłoszeniu decyzji o przenosinach krzyża do Kościoła Św. Anny.
- Polska to kraj chrześcijański i powinniśmy bronić tego krzyża – przekonywała posłanka PiS.
Przeczytaj koniecznie: Wojna o krzyż na Krakowskim Przedmieściu