Kiedy Julia 13 lat temu przyszła na świat jej mama usłyszała od lekarzy wstrząsające słowa. - Proszę zrobić badania, bo dziecko może mieć wadę serca! - ostrzegali lekarze. - Takiej wady serca w życiu nie widziałem, za to badanie pieniędzy nie przyjmę - usłyszała mama Julii. Po kolejnych badaniach okazało się, że problem tkwi nie tylko w sercu, ale także w płucach, które nie były z nim połączone. Rodzina 13-latki szukała pomocy w wielu klinikach w Polsce, ale każdy lekarz rozkładał ręce. - Nie ma na świecie metody ani osoby, która podjęłaby się zoperowania tej wady i nikt nie potrafi powiedzieć, jak długo Julia będzie żyła - mówili lekarze. Wtedy pani Agnieszka, mama Julii postanowiła pojechać na jeszcze jedną konsultację do Poznania. Profesor Michał Wojtalik powiedział, że w Stanach Zjednoczonych jest znakomity ośrodek medyczny w Stanford, w którym operuje światowej sławy kardiochirurg dziecięcy profesor Frank Hanley.
Julia przeszła pierwszą operację, która dzięki pomocy prof. Zbigniewa Religi była w 100% zrefundowana. ratująca jej życie. Teraz, po ponad 10 latach wymagana jest kolejna operacja. Zastawka serca, którą wszczepiono Julii od 3-letniego dziecka i jest po prostu za mała. Serce Julii jest w bardzo złej kondycji. Ogromnie przerosła prawa komora, wystąpiła arytmia, niedomykalność trzech zastawek i puściły szwy na łacie wszytej między komory serca. Choroba zaczęła postępować. Potrzeba ponad 3 milionów złotych, aby Julia mogła przejść operację w czerwcu w USA. To jedyna szansa dla Julki, której serce może się w każdej chwili zatrzymać. Mama i babcia robią wszystko, aby ratować 13-latkę. - Błagamy Was, nie przestawajcie nas wspierać, teraz, kiedy rozstrzyga się wszystko - mówi babcia Julii, która rozdaje ulotki informacyjne o chorobie wnuczki w centrum Warszawy.
I ty możesz pomóc! Wpłać darowiznę na konto Julii za pośrednictwem strony siepomaga.pl
Zobacz: Katastrofa budowlana w Świebodzicach. Rodzice osierocili troje dzieci