Lekarze, którzy orzekli śmierć mózgową Kamila Wolańskiego (17 l.), chcieli odłączyć go od respiratora, a jego organy przekazać ludziom walczącym o życie. Ale matka chłopca zaprotestowała, przekonując, że jej dziecko... żyje. Chłopak zmarł wczoraj o godz. 5.50, ale przeszczepy nie były już możliwe. Kamil trafił do Szpitala im. T. Marciniaka we Wrocławiu 10 lipca.
Był w stanie krytycznym po wypadku samochodowym. W piątek konsylium lekarzy orzekło śmierć pnia mózgu, ale matka chłopca uważała, że diagnoza jest zła. Wspomagali ją znajomi syna, którzy urządzili pikietę przed szpitalem. "Morderstwo w majestacie prawa" - taki transparent wywiesili. Wczoraj serce chłopca przestało bić.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail