Pierwsze dwie foki, odnalezione 26 maja na jednej z gdyńskich plaż były związane sznurem, na którego końcu ktoś zawiązał cegłę. Martwe zwierzęta miały również przecięte powłoki brzuszne.
29 maja przy plaży na Helu natrafiono na kolejną zabitą fokę. Helenka zginęła uderzeniem w głowę. Pracownicy tamtejszego fokarium doskonale znali zwierzę, gdyż zaledwie kilka tygodni wcześniej wypuścili je do Bałtyku. Mała foczka trafiła do nich pod koniec marca na rehabilitację. Miała wówczas zaledwie 3-4 dni.
W niedzielę w Zatoce Puckiej odnaleziono kolejną martwą fokę. Tym razem zwierzę miało rozcięty brzuch. Jak stwierdziła w rozmowie z TVN24 Wioleta Miętkiewicz, opiekunka fok ze Stacji Morskiej w Helu: - To jest równe cięcie, więc to jest znowu ingerencja człowieka.
Ciało foki znajdowało się w zaawansowanym stanie rozkładu i zostało już wyłowione przez pracowników Stacji Morskiej. Sprawa została zgłoszona na policję.
W rozmowie z portalem gazeta.pl Monika Jujka-Radziewicz z WWF Polska oceniała, czy biorąc pod uwagę wszystkie cztery przypadki, można już mówić o seryjnym mordercy fok nad polskim morzem. Stwierdziła ona: - W przypadku foki z urazem głowy obrażenia wskazują, że została zabita przez człowieka. Ale w pierwszym przypadku, kiedy foki odnaleziono z przywiązanymi cegłami, trudno wyrokować, że zostały w ten sposób zabite, czy może ktoś już martwym fokom przywiązał cegły. Zdarza się, że rybacy wyławiając martwą fokę, która np. wpadła w sieci wystawione do połowu ryb, nie wiedzą jak się zachować. Przypomniała przy tym, że w przypadku niezamierzonego złowienia foki w sieci rybackie, rybakom nie grożą konsekwencje prawne, po czym dodała: - Oczywiście, nawet jeśli ktoś postąpił tak z martwymi już fokami, jest to wyjątkowa brutalność, która nie powinna mieć nigdy miejsca.