Początkowo zmiany w szwagrze składałem na karb wiosny, buzujących hormonów i w ogóle przesilenia. Ale teraz szwagier zabrzmiał poważnie, a może nawet złowieszczo. Gdy dopytałem grzecznie, co go gryzie, odparł:
- Bo ja się boję. Boję się niczym Schetyna, którego zjada lęk przed tym, że wyniki prawyborów w Platformie wyjdą na jaw wcześniej niż trzeba i w ten sposób show platformerski upadnie. A ja nie chcę, żeby politycy robili mi show, bo takie cuda to ja mam w kolorowych telewizjach. Ja chcę, żeby politycy byli uczciwi, dbali o nas, Polaków, i żeby nie kręcili swoich prywatnych lodów z tak zwanymi lokalnymi przedsiębiorcami.
Po tej tyradzie też się zacząłem bać - o zdrowie i głowę szwagra. Zwariował na wiosnę jak nic - muszę mu chyba na nowo wytłumaczyć, co znaczy słowo polityka.