Gdy pan Stanisław wyruszył ciągnikiem na pole nie zauważył, że na przyczepę wspięła się Natalka wraz z dwójką przyjaciół.
Dzieci zobaczył w lusterku, gdy był już daleko od domu. - Nie wiedziałem, co zrobić, bo do pola było bardzo blisko. Postanowiłem, że przejadę już ten kawałek - płacze pan Stanisław.
I właśnie wtedy rozegrał się dramat. Natalka wypadła z przyczepy. Rolnik natychmiast wyskoczył z kabiny. - Klęknąłem przy niej i próbowałem ją obudzić, ale nie dawała znaku życia. Trzymałem ją za główkę i prosiłem Boga, by się ocknęła. Na próżno - mówi roztrzęsiony rolnik, a łzy płyną mu po policzkach. Chociaż na miejsce karetka przyjechała szybko, mimo wysiłku ratowników dziewczynka nie otworzyła oczu. Już nie żyła. - Była moim oczkiem w głowie. Teraz bardzo mi jej brakuje - rozpacza pan Stanisław.