Kordy, strzały, topory, włócznie, strzemiona, ostrogi, krzesiwa, klamry od pasów - zabytki, które pan Artur zaniósł do muzeum, to prawdziwe skarby. Niektóre pochodzą bowiem aż z dziewiątego wieku przed naszą erą. - Przekazałem kolekcję muzeum, żeby ją zabezpieczyć, byłem przekonany, że spełniam obywatelski obowiązek - tłumaczy Artur T. I dodaje, że działał w dobrej wierze. Znaleziska pozyskiwał w różny sposób. Nigdy jednak nie brał do rąk rzeczy niewiadomego pochodzenia.
Przeczytaj koniecznie: Pierścień prymasa u pasera z Konina
Dobrej woli pana Artura nie docenił Dominik Abłamowicz (52 l.), dyrektor Muzeum Górnośląskiego. Dar mężczyzny, owszem, przyjął, ale potem złożył na niego donos na policję.
- Jestem niezmiernie wdzięczny za podarowanie tej kolekcji. Jednak są przesłanki, że zabytki, które otzrymaliśmy, zostały pozyskane w sposób nielegalny - przekonuje Dominik Abłamowicz.
Dyrektor nie lubi domorosłych poszukiwaczy skarbów. Nazywa ich plagą. - Przypominają ludzi, którzy chcieliby uchodzić za lekarzy, bo przeczytali kilka książek o medycynie - twierdzi dyrektor.
Teraz pan Artur tłumaczy się policji. Nie uważa się w żadnym razie za pasera. Chciał dobrze, więc liczy na korzystną dla siebie decyzję władz.
Moda dla kobiet bez przepłacania! Sprawdź wszystkie rabaty i promocje na ORSAY rabaty.