Zosia i Leo POŻEGNALI ukochanych rodziców! POGRZEB polskiego małżeństwa, które spadło z klifu w Portugalii

2014-08-25 9:51

Nawet niebo rozpłakało się deszczem, gdy kondukt z ciałami Hanny (†31 l.) i Michała M. (†31 l.) dotarł w sobotę na cmentarz parafialny w Suwałkach. Małżonków, którzy na oczach swoich dzieci zginęli, spadając z klifu w Portugalii, żegnali łzami najbliższa rodzina i przyjaciele. Osierocone dzieci - pięcioletni Leo i sześcioletnia Zosia - rzuciły na trumny rodziców świeże białe róże.

Do tragedii, w której zginęli Hanna i Michał M., doszło 9 sierpnia na przylądku Cabo da Roca w Portugalii. Mieszkający od kilku lat w Lizbonie małżonkowie spędzali tam weekend z dwójką swoich dzieci. Stanęli na krawędzi klifu, by pozować dzieciom do zdjęć, gdy nagle spod ich stóp osunęła się ziemia i oboje runęli z 80-metrowego urwiska. Zginęli na miejscu.

Krewni zdecydowali się pochować ich w Suwałkach (woj. podlaskie), w rodzinnej miejscowości Hanny. Wśród żałobników nie zabrakło bliskich pochodzącego z Koszalina (woj. zachodniopomorskie) Michała oraz przyjaciół, którzy przyjechali na pogrzeb aż z Portugalii.

Uroczystości żałobne odbyły się w kościele pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła. - W życiu są takie chwile, że lepiej milczeć. Zadajemy sobie wtedy pytanie: dlaczego to się stało? Odpowiedź zna tylko Bóg - mówił ksiądz celebrujący nabożeństwo żałobne. - Spróbujmy wynieść z tego tragicznego zdarzenia naukę na dalsze życie. Na usta cisną się słowa ks. Jana Twardowskiego: "Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą".

Podczas mszy osierocone dzieci, jakby nie zdając sobie sprawy z tego, co się dzieje, beztrosko biegały w pobliżu świątyni pod opieką cioci. Gdy jednak kondukt dotarł na cmentarz, a trumny z ciałami rodziców zniknęły pod ziemią, poraziła je straszna prawda.

Wrzucając do grobu białe róże, Leo i Zosia wybuchnęły płaczem, a serca żałobników pękały z żalu i rozpaczy. Dzieci zamieszkają w Suwałkach u babci, nauczycielki geografii z ponad 20-letnim stażem. - Pod jej opieką niczego im nie zabraknie - mówi Ewa Żynda (57 l.), dyrektor szkoły, w której pracuje kobieta.

Zobacz też: To brytyjski RAPER zamordował amerykańskiego dziennikarza Jamesa Foleya!

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki