Sikorskiego najbardziej załamała wiadomość z 21 marca. To właśnie wtedy media zza oceanu podały, że Amerykanie poparli kandydaturę jego największego rywala - premiera Danii Andersa Fogha Rasmussena.
- To go załamało - mówi "Dziennikowi" urzędnik MSZ. A polski dyplomata, który spotkał Sikorskiego dzień później w Brukseli, dodaje: "Nigdy nie widziałem go tak rozbitego".
Podobno właśnie Waszyngton był ostatnią deską ratunku dla Polaka. Radosław Sikorski wierzył, że może liczyć na wsparcie nowej amerykańskiej administracji. - Tu nie chodzi tylko o osławionego Rona Asmusa, który ma swoje wpływy. Nie do przecenienia jest pozycja Anne Appelbaum, czyli żony Radka - tłumaczy dobry znajomy ministra.
Anne Appelbaum, amerykańska pisarka i dziennikarka zasiada w kolegium "Washington Post", jednego z najbardziej prestiżowych dzienników w Stanach Zjednoczonych.
Politycy podkreślają, że pomimo wielu zalet, jakie ma Sikorski, musiał przegrać ze znacznie lepiej znanym w Europie kandydatem z Danii. Nie bez znaczenia była również antyrosyjska retoryka polskiego ministra. Co prawda, w ostatnim czasie chciał zmienić niekorzystny obraz, ale mu się to nie udało.