- Radosław Sikorski drastycznie złamał zapisy konstytucji. Wyraźnie stwierdził, że Polska miałaby być członem federacji, a więc przestać być niepodległym państwem. To sprawa dla Trybunału Stanu. Odrzucamy stanie na baczność przed Niemcami. (...) Uznajemy za całkowicie nie do przyjęcia federację, a także hegemonizm. - zarzucał prezes PiS na specjalnej konferencji prasowej.
Na odpowiedź szefa resortu spraw zagranicznych nie trzeba było długo czekać. - Nasze członkowstwo w UE daje nam bezpieczeństwo i dobrobyt. Przyszłość Polski w UE wymaga naszej kreatywności. Przedstawiłem swoje autorskie scenariusze, czekam na kontrpropozycje opozycji - wyjaśnił Sikorski.
Minister zapewnił, że swoim przemówieniem chciał jedynie podkreślić, iż Polska jest gotowana, by dołączyć do współzawodnictwa w Unii.
- Mamy bardzo niebezpieczny moment, miejsce mojego wystapienia wybrałem świadomie, by zostało zauważone. Państwo członkowskie są z natury suwerenne, a ich suwerenność jest niepodwarzalna. Tak długo jak państwo ma prawo wyjścia z UE jest suwerenne. Nikt nam nie zagwarantuje, że rozpad strefu euro nie doprowadzi do rozpadu wolnego rynku. Nie ufam znajomości Europy przez Jarosława Kaczyńskiego - tłumaczył.
- Domagałem się do Niemiec zrobienia tego, co mają obowiazek zrobić jako największa gospodarka w UE. W Europie odniesiono inne wrażenie po moim przemówieniu niż Jarosław Kaczyński. Mam wrażenie, że niektórzy nie zdają sobie sprawy z powagi kryzysu i uciekają się do właściwej sobie retoryki - dodał.