82-letni Włodzimierz Kłos z Warszawy w ciągu ostatnich miesięcy na własnej skórze przekonał się, jak trudno jest uzyskać pomoc lekarską. Pod koniec roku starszy pan miał w domu wypadek. Próbował pomóc żonie, dźwignął ciężar i się przewrócił. Nie był to zwykły upadek. Skończyło się na wezwaniu pogotowia. Pan Włodzimierz trafił do szpitala chirurgii urazowej przy ul. Barskiej w Warszawie. Tam zrobiono mu zdjęcie rtg.
- Lekarz stwierdził niewielkie zmiany zwyrodnieniowe kręgosłupa, zalecił mi oszczędny tryb życia, przepisał tabletki przeciwbólowe i wypisał mnie do domu - opowiada pan Włodzimierz. To był piątek. Przez weekend ból narastał i stawał się nie do wytrzymania. W poniedziałek syn pana Włodzimierza zawiózł go do prywatnej kliniki ortopedycznej. Tam wykonano mu szczegółowe badania i rezonans magnetyczny. Diagnoza była zupełnie inna od tej, którą postawiono w szpitalu. - Okazało się, że mam kompresyjne złamanie kręgu lędźwiowego, do tego liczne zmiany degeneracyjne i zwyrodnieniowe. Zalecono mi operację w trybie pilnym - mówi pan Włodzimierz. Wizyta kosztowała go ok. 2,5 tys. zł. Klinika zaproponowała mu też operację, ale koszt ok. 20 tys. zł przekracza jego możliwości finansowe. Pan Włodzimierz poszukuje teraz w Warszawie miejsca, gdzie mógłby się poddać operacji. Na razie proponuje mu się odległe terminy, np. na listopad.
Nie udało się uzyskać komentarza szpitala. Pani dyrektor przebywa bowiem na urlopie. Jest natomiast reakcja Biura Rzecznika Praw Pacjenta. Pani rzecznik Krystyna Kozłowska obiecała wszczęcie w tej sprawie postępowania. - W przypadku tego pacjenta mogło dojść do naruszenia jego praw. Obawiam się też, czy w trakcie oczekiwania na operację jego stan zdrowia się nie pogorszy - mówi Krystyna Kozłowska.
Miałeś problem ze służbą zdrowia, nie dostałeś oczekiwanej pomocy? Napisz do nas: [email protected] lub zadzwoń 22 515 91 72