Od początku lipca obowiązuje nowa lista leków refundowanych. Okazuje się, że wiele znajdujących się na niej specyfików zdrożało, i to wielokrotnie. Najbardziej zdrożały leki chroniące przed gorączką neutropeniczną, która często jest groźnym powikłaniem po chemioterapii. Podwyżki sięgają kilkudziesięciu i więcej złotych, a za dwa leki, które dotąd kosztowały 3,20 zł, chorzy będą musieli płacić ponad 330 zł za jedną dawkę!
Podwyżki dotkną głównie kobiety z rakiem piersi i chorych na nowotwory krwi. Zaalarmowała nas fundacja Carita, wspomagająca chorych ze szpiczakiem mnogim. - Zgłaszają się pacjenci, którzy są przerażeni, że nie będzie stać ich na kosztowne leczenie - mówi nam Wiesława Adamiec, szefowa Fundacji. - To są osoby, które z powodu choroby mają ograniczone możliwości zarobkowania, często w ogóle nie pracują. Nawet najmniejsza podwyżka cen leków jest bardzo dotkliwa - mówi Adamiec.
- Koszt leków wspomagających chemioterapię wzrósł z przyczyn niezależnych od Ministerstwa Zdrowia - tłumaczy tymczasem Milena Kruszewska, rzeczniczka ministra. Zawiniły ponoć firmy farmaceutyczne. Ale ciężko chorych pacjentów nie interesuje, kto jest winien, a listy zatwierdza przecież ministerstwo. Resort uspokaja, że zmiany są przejściowe i 1 września mogą być inne ceny. A na razie pacjenci powinni szukać w aptekach tańszych zamien-ników...
Zobacz: Radziwiłł wycofuje się z in vitro. Samorządy chcą pomóc parom