Przez wieloletnie zaniedbania w Zarządzie Dróg Miejskich dopiero teraz został zamknięty wiadukt na Andersa. Od lat wiadomo było, że jest w tragicznym stanie. Najpierw Marek Mistewicz (56 l.), a później Anna Piotrowska (52 l.), obecna dyrektor Zarządu Miejskich Inwestycji Drogowych, nie zrobili nic, żeby zacząć remont wiaduktu wcześniej. O jego fatalnym stanie technicznym już dawno alarmowaliśmy. Teraz Grażyna Lendzion (53 l.), nowa szefowa ZDM, musiała zamknąć go dla tramwajów i autobusów, bo wiadukt grozi zawaleniem.
Ale to nie koniec koszmaru mieszkańców Żoliborza i Bielan. Przesiedli się do metra, a to, co się teraz dzieje w kolejce podziemnej, to istny horror!
O godz. 8 rano w pociągu zatrzymującym się na stacji Marymont w stronę Kabat nie ma już gdzie szpilki wcisnąć. Zapchane do granic
możliwości wagony nie są w stanie pomieścić napierających pasażerów. W środku jest tak potworny tłok, że ludzie są ściśnięci jak sardynki w puszce. Niektórzy w połowie swojej trasy rezygnują z dalszej podróży i wysiadają, by zaczerpnąć świeżego powietrza. - Do jasnej cholery, dajcie nam więcej wagonów! Pociągi, które dojeżdżają z Młocin na Marymont, są już tak zapchane, że nie ma jak do nich wejść! - denerwuje się Marek Kelitowicz (20 l.), student Politechniki Warszawskiej. - Ja dzisiaj dwa razy nie zmieściłem się do wagonu. Przez to już się spóźniłem na zajęcia! - wścieka się.
Szefowie Metra Warszawskiego i Zarządu Transportu Miejskiego obiecują, że jeżeli sytuacja w natężeniu ruchu nie poprawi się, na trasę ruszy dodatkowy pociąg.
- ZTM prowadzi badania natężenia ruchu i wszystko wskazuje na to, że na szyny wyjedzie dodatkowy, dwudziesty ósmy skład - informuje Krzysztof Malawko (53 l.), rzecznik prasowy Metra. - Dzięki temu w szczycie metro będzie kursować o 10 sekund szybciej i będzie mogło zabrać około 1500 pasażerów więcej - dodaje.
Ale to przecież nie wystarczy! Urzędnicy miejscy zachęcają do korzystania z komunikacji miejskiej, ale niewiele robią, by podróż metrem była wygodna.