15-latek zginął na drodze, po tym jak został potrącony przez pijanego kierowcę. Rodzina zorganizowała uroczystości pogrzebowe nastolatka w kościele. To co usłyszeli podczas kazania żałobnego wprawiło ich w osłupienie. - Powinienem zacząć dzisiejszy obrządek nie w kościele, a na cmentarzu, ale na prośbę rodzica zmieniłem postanowienie. To nie będzie jednak msza żałobna - miał powiedzieć proboszcz parafii w Załubicach, koło Radzymina podczas pogrzebu 15-letniego Michała. Po tych słowach wywiązała się dyskusja, której efektem było żądanie, by obrządek dokończył obecny w świątyni wikary. Sprawa znalazła swoją kontynuację w mediach.
- Trzeba poznać cały kontekst wypowiedzi - mówił w rozmowie z "Wieściami Podwarszawskimi" proboszcz. - Sprawa zaczęła się jakiś czas temu, gdy dotarła do mnie informacja ze szkoły, że chłopak wypisał się z lekcji religii.
Jak tłumaczył kapłan, była to dla niego trudna informacja. Dodatkowo chłopiec miał namawiać innych do pójścia w jego ślady. - Nijak nie mogłem pojąć, jaki ma sens odciąganie kolegów od katechezy, to przecież nic innego jak sianie zgorszenia - powiedział ksiądz proboszcz "Wieściom Podwarszawskim".