To było niedzielne popołudnie, niedziela 5 lipca. Temperatura na termometrze wynosiła ponad 30 stopni Celsjusza. Na jedynym z parkingów w Warszawie pan Jakub dostrzegł psa zamkniętego w samochodzie. - Wysiadłem z samochodu i usłyszałem ujadanie psa. Na początku myślałem, że zwierzak znajduje się na jednym z pobliskich balkonów, ale okazało się, że przy jednym z zaparkowanych na parkingu aut gromadzą się ludzie. W aucie zamknięty był pies, szyba uchylona była zaledwie na jakieś 1,5 cm. Zwierzak wyglądał na wycieńczonego, strasznie dyszał - powiedział mężczyzna. Pan Jakub zadzwonił po pomoc, zaś inne osoby próbowały znaleźć właściciela pojazdu. - Zadzwoniłem na policję, ale podejrzewałem, że z racji na dzień i godzinę na przyjazd patrolu trzeba będzie trochę poczekać. Ktoś podał mi klucz do kół. Wybiłem nim szybę i wyciągnąłem psa - relacjonował mężczyzna dla TVN Warszawa.
Zobacz też: Jak przewozić psa samochodem - czyli podróż oczami pupila
Jak się jednak okazuje, bohaterska postawa mężczyzny nie przypadła do gustu właścicielom pojazdu. Pan Jakub został oskarżony o zniszczenie mienia i będzie się musiał tłumaczyć na komendzie ze swojego zachowania. Mimo to, nie żałuje tego co zrobił. - Nawet jeśli zostanę uznany za winnego, drugi raz też bym się nie zawahał i wybił szybę, jeśli to miałoby ocalić życie bezbronnego zwierzaka - powiedział mężczyzna.