Wnioski o uchylenie immunitetów dotyczą dwóch zdarzeń z udziałem parlamentarzystów. 28 sierpnia 2010 r. senator Andrzej Person pędził swoim samochodem w okolicach Radomska 157 km/h. Na tym odcinku dozwolona prędkość to 70 km/h.
- Była jakaś budowa, spieszyłem się na spotkanie z wyborcami, nie zauważyłem fotoradaru, no i tak... wyszło - mówi Person. Senator. Policja nie mogła mu wystawić mandatu, bo jest senatorem. Wysłała więc wniosek do marszałka Senatu o uchylenie immunitetu. - Nie będę uchylał się od zapłacenia kary. Sam zrzeknę się ochrony.
Patrz też: Posłanka PiS Anna Sikora pójdzie siedzieć? Oddaj immunitet!
Z kolei senator Jana Olech miał na liczniku 104 km/h w terenie zabudowanym i 154 km/h poza nim. Zdarzenie miało miejsce 26 września 2010 r. w Pyrzycach w Zachodniopomorskiem. Wyczyny parlamentarzysty nagrali policjanci w nieoznakowanym radiowozie. Jednak kiedy chcieli go ukarać mandatem, Olech zasłonił się immunitetem.
Dziś nie chce mówić o tej sprawie. - Pytania mają podtekst polityczny... - twierdzi senator Olech. Zapewnia jednak, że podobnie jak Person, zrzeknie się immunitetu i mandat zapłaci. Rozprawa z udziałem polityka ma odbyć się w Sądzie Rejonowym w Stargardzie Szczecińskim 23 marca.
I tu właściwie sprawa powinna się zakończyć. Ale w obronie swoich kolegów z Senatu stanęli senatorowie z Komisji Regulaminowej, Etyki i Spraw Senatorskich. "Wniosek komendanta głównego narusza prestiż, autorytet i godność funkcji senatora" - czytamy w stenogramie z posiedzenia komisji.
Według szefa komisji Zbigniewa Szaleńca (PO), komisja nie powinna zajmować się "takimi drobnymi sprawami". - Jesteśmy przeciwni, żeby za takie wykroczenia senatorów ciągać po ławach oskarżonych - mówi senator.
Najwyraźniej zapomniał, że kto jak kto, ale to właśnie senatorowie mają stać na straży prawa.