- Darmowe podręczniki ministerstwa już w szkole są, ale jeśli państwo pozwolą, nie będziemy z nich korzystać - powiedziała rodzicom jedna z nauczycielek ze Stargradu Szczecińskiego, cytowana przez "Gazetę Wyborczą". Nauczyciele woleli schować elemenatrze do bibilioteki, "by się nie zniszczyły".
Zobacz: Wyrok ws. ŚMIERCI dzieci w rodzinie zastępczej w Pucku. Matka z dożywociem, ojciec 5 lat więzienia
Brak dostępu do podręczników zmusza dzieci do kserowania poszczególnych stron elementarza i przynoszenia ich na kolejne lekcje. Część szkół zasugerowała, żeby rodzice dopłacili za pomoce naukowe.
- Docierają do nas sygnały, że niektórzy nauczyciele i dyrektorzy próbują zmusić rodziców, by ci dopłacali do pomocy naukowych - powiedziała "Wyborczej" Joanna Dębek, rzeczniczka MEN. - Tymczasem oni nie mają prawa wziąć od rodziców ani złotówki. Próbują żerować na tym, że rodzice nie zawsze znają wszystkie założenia reformy. Dlatego apelujemy: Nie dajcie się oszukiwać, a jeśli są wątpliwości, zgłaszajcie je kuratorom oświaty lub na naszą infolinię - dodała Dębek.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail