Basia leżała w szpitalu pięć dni. Miała biegunkę, dlatego lekarz zlecił podanie w kroplówce chlorku sodu, czyli popularnego roztworu soli fizjologicznej, stosowanego do nawadniania organizmu. Był piątek rano. Mama Basi była z nią na sali. To ona zauważyła, że z córeczką jest coś nie tak. Na jej ustach pojawiła się dziwna wydzielina. Przerażona kobieta zaalarmowała personel.
Stało się to bezpośrednio po tym, jak młoda pielęgniarka podpięła Basi kroplówkę. Dziewczyna od razu zorientowała się, że popełniła błąd. Zamiast dodać do kroplówki chlorek sodu, dodała chlorek potasu. Potem przerażeni rodzice przez dwie godziny patrzyli, jak Basia umiera. Dziewczynka była reanimowana, ale jej małe serduszko nie podjęło pracy.
- Zleciliśmy dodatkowe badania histopatologiczne, ich wyniki będą znane za kilka tygodni - mówi Zbigniew Gabryś, prokurator regionalny z Krakowa. Na razie wiadomo, że na ciele dziewczynki nie było żadnych obrażeń.
Zobacz także: Znaleziono okaleczone ciało 18-latki. Wcześniej umówiła się z 54-latkiem przez internet