- Przez pazerność księdza musimy żyć w grzechu - załamuje ręce pan Adam. Zarówno on, jak i jego ukochana to przykładni katolicy. Chodzą regularnie do kościoła, chcą żyć jak Pan Bóg przykazał.
Niestety, rok temu pokłócili się z proboszczem. Poszło o pogrzeb mamy pana Adama. Proboszcz Janusz Ch. zażądał 1400 zł za ostatnią posługę. Syna nie było stać, żeby zapłacić taką kwotę z góry, jeszcze przed pogrzebem. Ksiądz nie poświęcił wtedy ciała ani trumny. A grabarzom zabronił zasypania grobu.
Najgorsze jednak, że proboszcz nałożył karę na pana Adama. Zapowiedział mianowicie, że za ślub kościelny weźmie od niego podwójną stawkę, czyli 4 tysiące złotych. Mężczyzna musiałby wziąć kredyt w banku, a przecież czasy są ciężkie. Nie miałby potem z czego oddać.
- Chcąc nie chcąc, musieliśmy zdecydować się na ślub cywilny - a to przecież nie to samo - smucą się Julita i Adam. Według zasad, którymi się kierują, w obliczu Boga dalej są grzesznikami.
Proboszcz Janusz Ch. nie chce rozmawiać z dziennikarzami. Z Adamem Orłowskim się pogodzi dopiero, kiedy ten mu zapłaci... za pogrzeb matki.
- On jest tak pazerny, że za pieniądze to by chyba duszę sprzedał - denerwuje się Adam Orłowski. A pieniędzy księdzu nie da, bo nie ma.