Cmentarz parafialny w Suwałkach jest prawdopodobnie jedynym w Polsce, na którym można załatwić potrzeby fizjologiczne. Przenośna toaleta stoi w samym środku nekropolii. Co gorsza, niemal dotyka mogiły Franciszka Mościńskiego (+45 l.), zmarłego tragicznie w 1988 r.męża pani Teresy (64 l.), mieszkanki podsuwalskiej wsi Krzywe.
- Gdy to zobaczyłam, byłam wstrząśnięta - mówi kobieta. Podczas modlitwy nad grobem męża towarzyszą jej teraz dobiegające z WC obrzydliwe dźwięki i zapachy. Tuje, które zasadzono wokół klozetu, w niczym nie pomagają.Na pomysł takiej lokalizacji toalety wpadł ks. Kazimierz Gryboś, proboszcz parafii pw. św. Aleksandra w Suwałkach i administrator nekropolii. Pani Teresa poprosiła duchownego o usunięcie przybytku.
- Odpowiedział mi, że o toaletę prosili parafianie, a ponieważ cmentarz jest rozległy, to akurat to miejsce jest najlepsze - opowiada pani Teresa. Sprawą na jej prośbę zajęli się dziennikarze regionalnego Radia 5. - Jeśli osoby bliskie czują się pokrzywdzone taką lokalizacją WC, to administracja cmentarza na swój koszt przeprowadzi ekshumację szczątek zmarłego Franciszka - zaproponował proboszcz na antenie radia.
- Nie spałam pół nocy, gdy to usłyszałam. Dla księdza od człowieka ważniejszy jest jakiś kibel - złości się pani Teresa.