Główny Inspektorat Sanitarny dostał z budżetu 20 milionów złotych na badanie próbek. Połowa pieniędzy trafiła do GIS-u, połowa do sanepidów.
Dziennikarze RMF ujawnili jednak, że np. sanepid z Mazowsza na badania wydał tylko kilka procent z sumy, którą dostał. Za resztę środków urzędnicy kupowali tonery do drukarek, paliwo i komputery.
Według raportu GIS od 2010 roku udało się zbadać zaledwie połowę próbek. Najwięcej z nich trafiło do Narodowego Instytutu Leków, który jednak nie przebadał wszystkich substancji. - Powodem był brak środków finansowych - mówi w rozmowie z RMF szef Instytutu Zbigniew Fijałek.