Dantejskie sceny działy się w niedzielę w jednym z mieszkań przy ul. Armii Krajowej w Zabrzu. Robert K. napotkał swą ofiarę prawdopodobnie przypadkiem. - Zwabił kobietę do mieszkania. Potem, grożąc jej pobiciem, zgwałcił. Kobieta uwolniła się, skacząc z okna na pierwszym piętrze. Nabawiła się przy tym urazu kręgosłupa i miednicy - informuje Agnieszka Żyłka, oficer prasowy zabrzańskiej policji. Zgwałcona dziewczyna była kompletnie naga. Jedynie na nogach miała skarpetki. - Zobaczyła ją spacerująca kobieta i zainteresowała się 22-latką. Po chwili zatrzymał się także kierowca auta, zabrał ofiarę do środka, odział w swoją kurtkę - mówi policjantka.
Tymczasem Robert K., widząc, że sprawa się wydała, zwiał. Przez niespełna dwa dni się ukrywał. Policjanci dopadli go we wtorek w katowickiej galerii handlowej. Gwałciciel trafił na komendę, tam stał się bardzo agresywny - uderzył łokciem policjanta. Natomiast w środę, gdy miał być doprowadzony do sądu, symulował, że traci przytomność. Jednak wezwany lekarz przebadał Roberta K. i nie stwierdził, by jego stan się pogorszył.
Czytaj: Napad na bank w Łodzi. Policja poszukuje sprawców! [ZDJĘCIA]
Zgwałcona 22-latka jest w jednym ze śląskich szpitali, gdzie pod pieką rodziny dochodzi do siebie. Policja nie udziela o niej żadnych informacji.
Robert K. w kamienicy przy ul. Armii Krajowej pojawiał się ostatnio regularnie. Jest tam mieszkanie brata, który także odbywa karę więzienia za gwałt. Robert K. przychodził palić w piecu. - W niedzielę, kiedy zgwałcił dziewczynę, nie było mnie w domu, ale myślę, że musiał jej coś dać, bo nikt z sąsiadów nie słyszał żadnych krzyków - mówi nam Regina Poniedziałek (59 l.), mieszkanka kamienicy.
Robert K. został aresztowany. Jako recydywista może spędzić w więzieniu następne 18 lat.