Kiedy w połowie grudnia do parafii św. Floriana w Mogielnicy (woj. mazowieckie) przyjechał ksiądz z Ukrainy, mieszkańcy byli pod ogromnym wrażeniem. - Taki przystojny duchowny, ogolony i pachnący, a przy tym pięknie potrafił mówić - wspomina Grażyna Pietrzak. Do wszystkich szybko dotarła wiadomość, że ukraiński gość to współpracownik kard. Kazimierza Nycza, który miał wcześniej zadzwonić, by uprzedzić o jego przyjeździe wraz z pomocnikiem Janem K. (65 l.). Obaj w Mogielnicy zbierali pieniądze na Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Doniecku. - Chodziłam do niego na msze, przystępowałam do komunii, spowiadałam się, miał być u mnie po kolędzie - opowiada pani Grażyna. Jednak dalszą posługę księdza z Doniecka i jego współpracownika Jana K. przerwała policja. - Dotarły do nas informacje, że ci mogą nie być księżmi. We wtorek funkcjonariusze udali się do kościoła i zatrzymali podejrzanych - mówi kom. Alicja Śledziona z policji w Radomiu. - Skontaktowaliśmy się z kurią. Nikt o tych panach nie słyszał - dodaje.
Zobacz: Fałszywi księża w Mogielnicy odprawiali msze i zbierali koperty po kolędzie
Sprawa trafiła do prokuratury, która... już w środę wypuściła przebierańców. - Zebrany przez nas materiał dowodowy nie jest wystarczający, by przedstawić tym panom zarzuty, dlatego trzeba było ich zwolnić. Nie ma ich w spisie polskich duchownych rzymskokatolickich, ale musimy zweryfikować informację, czy należą do któregoś z kościołów innych wyznań na Ukrainie - tłumaczy prok. Tomasz Kulpa.
Pochodzący z Kostomłotów (woj. dolnośląskie) Jacek K. był wcześniej notowany za kradzieże, po tym jak zabierał pieniądze ze zbiórek na rzecz Stowarzyszenia Pomocy Rodzinie i Osobom Niepełnosprawnym, które sam założył. Jego wspólnik Jan K. z Gdańska ma na sumieniu łamanie praw autorskich.