Skandal z TRUMNAMI ofiar KATASTROFY SMOLEŃSKIEJ

2012-10-15 12:05

Dziennikarze "Superwizjera" ujawnili tydzień temu, że pewna firma pogrzebowa mogła dużo zarobić na pogrzebach ofiar katastrofy smoleńskiej. W wywiadzie dla "Faktu" zdradzają oni, dlaczego zdecydowali zająć się tą sprawą oraz ujawniają kulisy swojego dziennikarskiego śledztwa.

Polska Izba Pogrzebowa oferowała bezpłatne trumny, transport zwłok oraz pogrzeby ofiar katastrofy smoleńskiej. Urzędnicy państwowi wybrali jednak prywatną firmę, która kupiła trumny we Włoszech. Jak ustalili dziennikarze, kosztowały one jedną trzecią kwoty, którą firma wykonująca zlecenie dostała od wojska. Dlaczego tak się stało?

- Do nas, te informacje dotarły jesienią 2011 roku. Dość długo wokół tej sprawy chodziliśmy. Trzeba było zebrać wszystkie możliwe dokumenty, relacje świadków. Po pierwsze dlatego, by mieć pewność, a po drugie ze względu na delikatną materię sprawy, którą badaliśmy - mówi Marcin Mamoń, dziennikarz "Superwizjera".

- Najistotniejsze dla nas było to, że w chwili gdy doszło do tak wielkiej narodowej tragedii, a Polacy zjednoczyli się w żałobie, wiele osób chciało czynem udowodnić że bezinteresownie kocha Ojczyznę. Wielu chciało pomóc. Choćby harcerze, lekarze sądowi, księża. Wśród takich osób znaleźli się przedsiębiorcy z Polskiej Izby Pogrzebowej. Ich oferta darmowej pomocy została całkowicie zignorowana. To był pierwszy znak zapytania i pierwsza wątpliwość, którą chcieliśmy wyjaśnić. Jeśli państwo nie korzysta z takiej oferty pomocy, to widocznie ma w tym jakiś interes - dodaje Piotr Litka, który wraz z Mamoniem zajął się sprawą.

Zdaniem dziennikarzy, "możliwe, że istnieją powiązania pomiędzy SOS Agencją Funrealną (firma odpowiadającą za pogrzeby), a urzędami państwowymi, które zlecają usługi związane z ekshumacjami czy sprowadzaniem do kraju zwłok postaci historycznych".

Momoń i Litka wspominają, że jakiś czas temu minister Michał Boni określił sprawę, którą się zajęli jako "mało ważną".

- Dla ministra Boniego to, czy trumna była droższa o 300 złotych czy tańsza nie ma żadnego znaczenia. Dla niego to niewiele. Przypomnijmy zatem ministrowi, że chodzi o kwotę znacznie wyższą. Każda trumna kosztowała 2830 zł (taką cenę podał Boni), a mogła być za darmo. To były pieniądze z naszych podatków! Nie uważamy oczywiście, że powinno się oszczędzać, żałować środków na godne uczczenie pamięci Prezydenta i elit Rzeczpospolitej. Chcemy jedynie, by minister Boni wytłumaczył Polakom, dlaczego mają oni dawać zarabiać na narodowej tragedii prywatnej firmie - mówi w rozmowie z "Faktem" Mamoń.

 

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki