Rzecznik rządu, tłumacząc się z całej sprawy powoływał się na umowę o wzajemnym świadczeniu. Wyjaśniał, że mieszka w pałacyku za darmo w zamian za opiekę nad nim. Przepisy mówią jasno: taka informacja powinna się znaleźć w księdze wieczystej. Tymczasem - jak dowiedziała się "Rzeczpospolita" - w dokumentach nie ma wzmianki o umowie, o której opowiada Graś.
Co więcej, w księgach wieczystych trudno się dopatrzyć informacji, kto, kiedy i za ile kupił pałacyk w Zabierzowie, w którym od 13 lat mieszka rzecznik rządu wraz z rodziną. Nie ma też adnotacji, że od 1989 roku budynek jest zabytkiem.
Dziennikarze gazety poprosili Grasia o przesłanie kopii umowy o wzajemnych świadczeniach, na którą się powołuje. Bezskutecznie. Asystentka rzecznika poinformowała ich, że wszelkie wyjaśnienia będzie on składał stosownym organom skarbowym.
Jednak to nie koniec problemów Grasia. Brak opłat za mieszkanie według przepisów jest przychodem. Minister może mieć więc kłopoty z powodu niezapłaconego podatku. Sprawę już badają urzednicy skarbowi z Oświęcimia.