Pan Henryk nigdy w życiu nie wyprowadzałby się z mieszkania przy ul. Samsonowicza w Lublinie, w którym mieszkał od 34 lat. W roku 2007 r. wykupił je od spółdzielni, a potem pięknie wyremontował. Zżyty z miejscem i sąsiadami, nie wyobrażał sobie przeprowadzki. Niestety, czwarte piętro stało się dla niego mordęgą. - Mówiąc najprościej, wysiadły mi kolana. Groził mi wózek inwalidzki, gdybym dalej wchodził codziennie po schodach - opowiada.
W lutym 2011 r. z bólem sprzedał więc lokum i w tym samym miesiącu kupił nowe. - Byłem przekonany, że jeśli sprzedaję i kupuję mieszkanie od razu, to wszystko jest w porządku - tłumaczy.
I tak było przez 4 lata. Ale w 2015 r. urząd skarbowy wszczął postępowanie wyjaśniające, a potem zażądał od niego ponad 49 tys. zł podatku, bo sprzedał mieszkanie przed upływem 5 lat od jego nabycia. Z odsetkami to ponad 74 tys. zł.
- Dowiedziałem się, że gdybym złożył oświadczenie o tym, że na Samsonowicza byłem zameldowany dłużej niż 12 miesięcy, to nie musiałbym płacić. Ale przecież oni doskonale o tym wiedzieli, mieli akty notarialne, a nawet PIT-y, które składałem im przez kilkadziesiąt lat! - denerwuje się emeryt.
O wszystkim ma zdecydować Wojewódzki Sąd Administracyjny, do którego zwrócił się emeryt. Na razie jednak ZUS poinformował go o zajęciu jego emerytury. - Pewnie stanę się beneficjentem opieki społecznej. A jeśli nie zapłacę podatku, zlicytują mi mieszkanie i trafię pod most - kręci głową. - Po 40 latach uczciwej pracy!
Zobacz także: Tajemnicze zaginięcie w Ełku. Gdzie jest Damian Jarocki?