Pani Barbara nie żywi urazy do ukochanego. - W przyszłości muszę bardziej się starać - zaznacza.
Do tragedii doszło w sobotni poranek. Małżonkowie, którzy odwiedzali mamę Rafała w Sokołowie Podlaskim, właśnie zasiadali do śniadania. Pani Barbara wstawiła parówki. Ale podała je dopiero, kiedy trochę ostygły. Rafał się skrzywił. - Co to ma być? - zakrzyknął. Wywiązała się kłótnia. W końcu mężczyzna chwycił kuchenny nóż. Rzucił się na Barbarę i pchnął - prosto pod żebra. Polała się krew. Kobieta osunęła się na podłogę. Broczyła krwią obficie. Jak się później okazało, długie ostrze przebiło jej płuco.
Ranna trafiła do szpitala dosłownie w ostatniej chwili. Błyskawiczna operacja uratowała jej życie. Kobieta straciła blisko dwa litry krwi. Gdy odzyskała przytomność, od razu zapytała... gdzie jest jej ukochany.
- Szkoda, że nie mógł mnie odwiedzić, bo został zatrzymany. Bardzo za nim tęsknię - mówi pani Basia. - Kocham Rafała, mimo że dźgnął mnie nożem. Przebaczyłam mu to, co zrobił. Nie chcę, by trafił do więzienia - zadeklarowała. I dodała, że też trochę czuje się winna. - Może powinnam się lepiej zachowywać i dbać o Rafała - zastanawia się.
Pani Barbara nie ma dużego stażu małżeńskiego. Ślub z Rafałem wzięła zaledwie 8 miesięcy temu. I tak naprawdę dopiero poznaje kulinarne upodobania małżonka...
Teraz kobieta dochodzi do siebie w szpitalu. Rafał W. został aresztowany na trzy miesiące. Dostał też zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu małżonki.