Wystarczyło drobne nieporozumienie, żeby prywatka na stołecznej Pradze-Północ przerodziła się w krwawą łaźnię. W starej kamienicy przy ul. Targowej trzy siostry wraz z kilkorgiem znajomych świętowały nadejście nowego roku. Okazało się jednak, że nikt z biesiadników nie pomyślał o tym, by przynieść alkohol!
Nie było wódki!
Impreza bez wódki? Było do przewidzenia, że za chwilę wybuchnie awantura. Brakiem trunków najbardziej zdenerwowały się panie. Gdy ekspresja przekleństw nie wystarczyła, kobiety skoczyły sobie do oczu. Paulina D. i Wioletta K. próbowały zmusić Małgorzatę, by poszła kupić wódkę. Gdy ta się sprzeciwiła, rzuciły się na siostrę z pięściami. Najpierw zaczęły ją bić, kiedy upadła, kopały po całym ciele. Małgorzatę uratowało to, że... Paulina D. przy jednym z kolejnych ciosów złamała sobie palec. Kiedy na moment oprawczynie przestały katować, dziewczynie udało się wybiec z domu na ulicę. Przypadkowy kierowca podwiózł ją do szpitala.
Przeczytaj koniecznie: Działacz PO: Śledzińska to alkoholiczka Drzewiecki to narkoman
Kiedy na miejsce przyjechali policjanci, mieszkanie było puste. Na podwórku spotkali tylko jednego z uczestników imprezy. Szybko jednak okazało się, że biesiadnicy pojechali po prostu do szpitala, żeby założyć gips na złamany palec Wioletty K. Godzinę później wrócili na imprezę. Tam jednak czekali już na nich uzbrojeni funkcjonariusze.
Z pięściami na policję
Kiedy siostry wraz z dwoma kolegami wysiadały z auta, mundurowi wkroczyli do akcji.
- Nic nie zrobiliśmy! - wykrzykiwała do funkcjonariuszy Paulina D. Mimo że dziewczyna jeszcze przed chwilą z takim zapamiętaniem katowała własną siostrę, na widok policjantów rozpłakała się. Wioletta K. próbowała jeszcze atakować mundurowych, jednak ci szybko skuli ją kajdankami i rzucili na ziemię. Natychmiast przyznała się do pobicia. Obie kobiety mogą trafić za kraty nawet na 8 lat.