Straszny mord na dwóch braciach wstrząsnął całą Polską. Starszy z nich, 15-latek, został zabity kołkami, które kaci wbili mu w usta. Młodszego, 11-letniego, utopiono w pobliskiej rzece. Na ławie oskarżonych zasiadło pięć osób.
Wyroki były surowe. Trzy dożywocia i wyroki po kilka lat więzienia dla dwóch kolejnych morderców. Marcin Chmielewski dostał dożywocie. Od początku twierdził, że jest niewinny. Został skazany na podstawie zeznań pozostałych oskarżonych. Bez innych dowodów.
Sprawą zajęła się Fundacja Helsińska, która uparcie wykazywała błędy podczas procesu. Teraz Marcinowi Chmielewskiemu udało się przemycić do więzienia dyktafon. Nagrał nim jednego z zabójców chłopców.
- Zostałeś wrobiony. Nie potrafię powiedzieć, dlaczego zeznałem, że tam byłeś. Tam było dwóch innych - powiedział Marcinowi Robert T.
Nagranie trafiło do dziennikarzy i prokuratury. Możliwe, że proces zostanie wznowiony.
- Mam nadzieję, że prokurator generalny osobiście zajmie się tą sprawą. To przerażające, jeśli człowiek został skazany niewinnie na dożywocie i siedzi w więźniu tyle lat - powiedział nam mecenas Roman Giertych (42 l.).