Skażone mięso (głównie boczek) sprowadzały trzy zakłady: w Wielkopolsce, na Mazowszu i w Głownie w łódzkiem. Część tego mięsa mogła trafić także do przetwórni. Polska wprowadziła zakaz importu mięsa z Irlandii, podobnie jak 25 innych państw, do których importowano irlandzką wieprzowinę.
Testy mięsa przeprowadzono w Irlandii. W niektórych partiach normy były przekroczone aż 200 razy. Dioksynami zatruta była prawdopodobnie karma dla zwierząt.
Zastępca głównego lekarza weterynarii Krzysztof Jażdżewski uspokaja, że stężenie dioksyn, które mogłyby znajdować się w boczku, nie jest dla nas aż tak szkodliwe - podaje interia.pl.
- To skażenie jest powyżej normy, ale nie na tyle duże, aby powodować po zjedzeniu tych produktów natychmiastowe skutki zdrowotne - zaznacza.
Zdaniem ekspertów dioksyny są groźne, ale w większych ilościach. Dopiero ich duże skumulowanie w organizmie, może być fatalne dla zdrowia.
Sprawę bada także Komisja Europejska.