Miles Daisher (40 l.) należący do Red Bull Air Force postanowił popływać. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie sposób, w jaki to zrobił. Amerykanin wyskoczył z helikoptera z wysokości prawie 4 kilometrów. Oprócz spadochronu zabrał ze sobą... kajak!
Patrz też: Skoczył po śmierć z najwyższej wieży
W ten sposób narodziła się nowa świecka tradycja "ze spadochronem na kajak - "skyaking".
Daisher leciał z prędkością ponad 80 km na godzinę, na szczęście nic mu się nie stało - szczęśliwie wylądował na wodzie u wybrzeży Florydy i popłynął dalej. Zdaje się tylko, że dzielny skoczek zapomniał... o wiosłach!