Choć mógł wyjechać niemal wszędzie, jak co roku zabrał rodzinę na skromny urlop do leśniczówki pod Malborkiem. Tej samej, którą kilka lat temu kupił za drobne... 22 tys. złotych.
Leśniczówka europosła PiS leży w Nadleśnictwie Susz. Trafić do niej to nie lada sztuka. Nam jednak udało się podpatrzeć, jak zrelaksowany po zdobyciu mandatu w Brukseli Kurski wypoczywa na swoich włościach. W krótkich spodenkach i w sportowej koszulce bawił się ze swoim najmłodszym synkiem Olgierdem (2 l.).
Chwilę później pokazywał najstarszemu synowi Zdzisławowi (18 l.), jak powinien wyglądać prawdziwy kibic drużyny piłkarskiej Lechii Gdańsk. Kurski jest od lat jej zagorzałym fanem. Polityk wiązał synowi klubowy szalik z prawdziwym namaszczeniem. Rodzina, w tym żona Monika (43 l.), była zachwycona urlopem.
Ale trzeba przyznać, że wszyscy warunki do odpoczynku mieli idealne. Z każdej strony las, a parę kroków od domu jezioro, w którym można się popluskać.
Poseł kupił działkę z leśniczówką w 2004 roku za ok. 22 tys. złotych. Dwa lata później, w oświadczeniu majątkowym wycenił ją już na 300 tys. zł. Różnica kwot zainteresowała prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego (46 l.), który stwierdził, że sprawą powinno zająć się Centralne Biuro Antykorupcyjne. W odpowiedzi Kurski pozwał Karnowskiego do sądu.
Europoseł twierdzi, że nie kupił leśniczówki po zaniżonej cenie, a cała transakcja odbyła się zgodnie z prawem. - To najdroższa leśniczówka kupiona w Polsce. Najpierw ją wynajmowałem, później odremontowałem za ok. 100 tys. zł, a dopiero po pięciu latach kupiłem. Karnowski będzie musiał mnie przepraszać - zapewnia w rozmowie z "SE" Kurski.