Skruszona koksiara

2007-10-09 23:04

Marion Jones zrzuciła z siebie olbrzymi ciężar. Przyznała się do dopingu i zwróciła 5 medali olimpijskich (w tym trzy złote) zdobytych w Sydney.

Można byłoby teraz wyżywać się na koksiarze, kopać upadłą gwiazdę. Niektórzy to robią. Dla mnie to upadła, ale jednak bohaterka, bo trzeba mieć odwagę, żeby przyznać się do błędu, wyznać winę i zgodzić się na karę (prawdopodobnie także więzienia, która grozi jej za składanie fałszywych zeznań).

Jones mogłaby dalej iść w zaparte. Tak jak to robi siedmiokrotny zwycięzca Tour de France Lance Armstrong, inny triumfator Touru Floyd Landis czy mistrz świata w kolarstwie Paolo Bettini. Tak jak nakoksowany niczym broiler legendarny basebalista Barry Bonds. Tak jak zapiera się bokserski czempion Evander Holyfield i pretendent do mistrzostwa świata wagi ciężkiej Jameel McCline (obu przyłapano na zakupach koksu w internetowych aptekach, ale tłumaczą się, że kupowali dla chorych dziadków).

Marion poszła inną drogą, wybrała pokutę, życie z piętnem hańby. Inni grzesznicy udają uczciwych, bronią się, wykorzystując prawne kruczki. Legendarny amerykański lekkoatleta Carl Lewis nigdy nie przyznał się do dopingu, chociaż był na nim przyłapany. Padały oskarżenia o doping pod adresem sławnego tenisisty Andre Agassiego, ale nie pozwał autorów do sądu.

Czy Marion Jones znajdzie naśladowców? Wątpię. A chętnie bym usłyszał spowiedź także niektórych polskich sportowców. Nazwisk nie będę wymieniał. Zainteresowani wiedzą, o kogo chodzi.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają