Policjant z gliwickiej drogówki odwiedził w niedzielę (17 marca) rodzinę w Tarnowskich Górach. Jechał swoim samochodem po ul. Głównej w dzielnicy Bobrowniki i minął się z quadowcem, który wydawał mu się, tak ocenił go po jeździe, na wstawionego. Policjantem się jest po służbie również, więc obserwator zawrócił i podążył za quadem. Maszynę policjant dostrzegł zaparkowaną przed sklepem. Po chwili wyszedł z niego kierowca. Z plecakiem, z którego dochodziło brzdękanie butelek z trunkami. Funkcjonariusz podszedł do gościa, powiedział mu kim jest. Wyczuwszy woń alkoholu bijącą od quadowca, gliwicki policjant powiadomił tarnogórskiego dyżurnego o sytuacji i po paru minutach już umundurowani przebadali alkomatem klienta sklepu z gorzałką. Badanie trzeźwości wykazało sporą nietrzeźwość badanego – wynik prawie 4 promile alkoholu w wydychanym powietrzu.
Ponadto okazało się, że kierowca nie miał uprawnień do jazdy quadem. A nawet, gdyby je miał, to i tak nie mógłby jeździć tą maszyną, bo nie miała ona ani homologacji, ani ubezpieczenia. 40-latek, tłumaczył się, że dużo nie wypił, raptem przez ostatnie 24 godziny pół literka i cztery piwa na popitkę. Nie mógł uwierzyć, że taką jazdą po pijaku po wódkę może „zapracował” na srogą karę, nawet do 5 lat więzienia.