– W 2018 r. najwięcej chorych było w Częstochowie – 453, z czego w grudniu chorowały 46 osoby. Na drugim miejscu jest Sosnowiec. W tym mieście chorowało na żółtaczkę pokarmową 107 osób, ale co pocieszające – w grudniu nie zanotowano już ani jednego przypadku zachorowania. Żółtaczka pokarmowa, czyli WZW A w pewnym stadium wymaga hospitalizacji. Tak czy inaczej wyłącza chorego z życia na co najmniej sześć tygodni – podkreśla Renata Cieślik-Tarkota, kierownik oddziału epidemiologii Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Katowicach. W Polsce w 2018 r. na chorobę wywoływaną przez wirus A zapalenia wątroby (HAV), którego ludzie są jedynym rezerwuarem, zapadło 1457 osób. W 2017 r. tych zachorowań było 3006. W województwie śląskim w 2017 r. tzw. choroba brudnych rąk przytrafiła się 547 osobom. Czy to dużo? Dla porównania: w USA (325 mln ludności) w minionym roku odnotowano 10582 przypadki WZW A. W Polsce żyje osiem razy mniej ludzi!
Przyjmuje się, że 20 proc. chorych na WZW A wymaga hospitalizacji. W Śląskiem pomocy w szpitalu wymagało 88 proc. z tych, którzy zachorowali w grudniu. Żółtaczki pokarmowej nie da się wyleczyć farmakologicznie. Przed chorobą brudnych rąk chroni higiena, a jeszcze skuteczniej szczepionka. Rekordowy wzrost zachorowalności w województwie śląskim wiąże się z ruchem ludności, a w Częstochowie szczególnie z pielgrzymkami. Z danych śląskiego sanepidu wynika, że przed szczytem pielgrzymkowym stopień zachorowań na WZW A nie odbiegał wielce od normy. Czy w styczniu sytuacja poprawiła się, o tym będzie wiadomo 17 stycznia. Do sanepidu dane z terenu spływają co dwa tygodnie. Choć śmiertelność wskutek WZW A jest stosunkowo niska (0,14 proc.) to w świecie choroba ta jest rocznie przyczyną ok. 1,4 mln przypadków ostrego WZW. Nie wolno jej bagatelizować, bo ryzyko zgonu, najczęściej z powodu nadostrego lub piorunującego zapalenia (ostrej niewydolności wątroby), u chorych po 40. roku życia jest jednak 20-krotnie większe niż u młodszych pacjentów.