Do wypadku doszło w sobotę (30 marca), po południu, w Wielokącie (gmina Lubomia). Motolotnia runęła na pole tuż po starcie. Jako pierwsi pomocy pilotowi udzielili strażacy z OSP w Lubomi. Do rannego wezwano helikopter Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Lekarze określili stan zdrowia 66-latka jako ciężki, ale stabilny. Z twardego lądowania na polu wyszedł z obrażeniami kręgosłupa, miednicy i wstrząsem mózgu. Badanie alkomatem wykazało, że motolotniarz był trzeźwy. Policja wie już, że mężczyzna nie powinien siadać za stery maszyny. Nie dość, że był to jego pierwszy lot, to nie miał uprawnień do latania motolotnią. Wiadomo na pewno, że nie posiadał stosownych uprawnień do pilotowania motolotni i była to jego pierwsza próba latania.
Motolotnia to stosunkowo bezpieczny statek powietrzny. Wypadki zdarzają się bardzo rzadko. Zazwyczaj zawodzi pilot, bo gubi go brak umiejętności, albo odwrotnie – rutyna. Nawet gdy w motolotni zepsuje się silnik, to powinna ona wylądować, jak szybowiec. Pod warunkiem, że umie się nią latać.