To nie pierwsze, ale jedenaste już takie manewry (pod kryptonimem GRILL) tych służ. O tyle różniące się od poprzednich, że przeprowadzono je (w czwartek, 4 kwietnia) na ogólnie dostępnej ulicy w Kaletach. To na niej zderzyły się samochody osobowe, w które wjechały wojskowe ciężarówki. Była krew, krzyki o pomoc. Od pierwszego powiadomienia minęła niespełna 10 minut, gdy na miejscu pojawiła się pierwsza karetka, z Kalet. Obserwatorzy dziwili się, że ratownicy nie przystąpili od razu do ratowania rannych. – Zespół pierwszej karetki, który przyjeżdża na miejsce wypadku masowego ma sprawdzić co się stało, dokonać tzw. triagu, czyli segregacji medycznej rannych na kolory: czerwony, pomarańczowy i zielony w zależności od poziomu obrażeń, a później wezwać stosowne do potrzeb siły służb ratunkowych, koniecznych do przeprowadzenia akcji – wyjaśnia Artur Borowicz, dyrektor WPR w Katowicach.
Świadkowie wypadów, przypomnijmy zasadę, powinni powiadomić o nich, dzwoniąc na numer alarmowy 112 lub 999. I tak też było w tym przypadku. Dzwoniono na te numery nawet z przejeżdżającego pociągu! Dzwonili ludzie, którzy we własnym przekonaniu sądzili, że doszło do PRAWDZIWEGO WYPADKU. – To dobrze o nich świadczy. Powiem, że było tyle telefonów na 112, że niektóre z nich automatycznie katowickie Wojewódzkie Centrum Powiadamiania Ratunkowego przełączało nawet do... Słupska. Przełączało, bo w danym momencie numer był zajęty – tłumaczy Michał Kucap ze Szkoły Ratownictwa WPR w Katowicach. W jedenastej edycji ćwiczeń GRILL uczestniczyło kilkunastu policjantów, 14 ratowników medycznych z pogotowia i 78 strażaków.