Już sama waga powodowała, że nie było łatwo je wyciągnąć z wody i umieścić w łódce. - Chwyciłem je na tradycyjny sposób łowienia karpi, czyli na grunt. Nie ma wtedy spławika, a przynęta leży na dnie zbiornika i czeka, aż ryba się na nią skusi. Nie wiem, jak długie były oba karpie. Zawsze staram się duże okazy tylko zważyć i wypuszczam z powrotem do wody. Myślę, że te mogły mieć około metra długości - opowiada pan Łukasz, który zawodowo zajmuje się rybami. Jest szefem "Rybaczówki" Górnośląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów - jedynego tego typu w Polsce gospodarstwa rybackiego znajdującego się w Łące nad Jeziorem Goczałkowickim. Przy okazji jest też medalistą ogólnopolskich mistrzostw w wędkarskie spławikowym.
Zobacz także: Stało się... Zbigniew Stonoga został OSADZONY w areszcie