Sławomir Goławski: Synu, gdzie jesteś? Chcę Cię pochować!

2012-07-10 4:00

Sławomir Goławski (71 l.) ze Starego Jamielnika (woj. lubelskie) nie chciał uwierzyć, że jego syn Damian (26 l.) utopił się z kolegami w Norwegii. W końcu pogodził się z okrutnym losem, lecz chce ponad wszystko, by zwłoki Damiana wróciły do rodzinnej wioski.

Damian Goławski w czerwcu z kilkoma kolegami pojechał do Etny w zachodniej Norwegii do pracy. Chciał pomóc finansowo rodzinie i zarobić na samochód. Mieszkał na kempingu u wybrzeży fiordu. W piątek, 22 czerwca, po pracy z trzema przyjaciółmi wypożyczyli niewielką łódź motorową i wyruszyli na ryby. Pogoda była kiepska, mocno wiało. Nie wiadomo, co dokładnie się stało. Rankiem rybacy natknęli się na morzu na łódź dryfującą do góry dnem. Ratownicy odnaleźli ciało jednego z Polaków. Po trzech pozostałych uczestnikach wyprawy ślad zaginął.

Sławomir Goławski czuje, że Damian nie żyje.

- Wiem, że już nigdy nie zobaczę go żywego - płacze mężczyzna. - Oddam wszystko, by odnaleziono jego ciało. Pragnę go pochować. Musi mieć katolicki pogrzeb z księdzem. Nie wyobrażam sobie, żeby syn nie miał grobowca. Gdzie złożę kwiaty i zapalę znicz za jego duszę? - pyta, spoglądając na zdjęcie Damiana.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki