Do wypadku doszło, gdy kierowca zlekceważył znaki ostrzegawcze. I w tym momencie pojawia się pytanie, czy były dobrze ustawione.
- Nie mamy wątpliwości, że na wiadukcie powinien być znak ostrzegawczy i informujący o jego wysokości, a tego właściciel, czyli PKP, nie dopilnował. Teraz sprawdzamy, czy na drodze były wystarczające informacje, że kierowca zbliża się do wiaduktu - mówi "Polsce Gazecie Wrocławskiej" Marek Rusin, prokurator rejonowy w Świdnicy.
- Powołaliśmy zespół biegłych, który ma nam odpowiedzieć na pytania: czy znak zakazu ruchu był w odpowiednim miejscu i czy należało go przed wiaduktem powtórzyć - dodaje Rusin.
Na YouTube można za to zobaczyć film mający według jego autora dowodzić, że oznakowanie drogi było złe i kierowca mógł nie zauważyć, że zbliża się do wiaduktu.
Zobacz relację jednego z mieszkańców Świdnicy: