W sprawie tajemniczej śmierci Madzi jest jeszcze wiele wątpliwości. Według Krzysztofa Rutkowskiego wersja wydarzeń Katarzyny nie jest wiarygodna, a ona gubi się w zeznaniach i kluczy. Dodatkowo na światło dzienne zaczynają wychodzić fakty obciążające matkę Madzi.
- Według moich informacji Katarzyna po narodzinach córki zaczęła zachowywać się bardzo dziwnie. Dostała tzw. syndromu jedynaka, który jeśli tylko nie jest w centrum uwagi, obraża się na cały świat. Właśnie tak mogło być w przypadku Katarzyny, która nie mogła znieść tego, że Madzia absorbuje całą uwagę jej męża Bartka - ocenia Rutkowski.
Właściciel biura detektywistycznego nie ma wątpliwości, że ciało Madzi najpierw porzucono nad rzeką, a dopiero później ktoś pomógł Katarzynie przenieść zwłoki do oddalonych o kilkaset metrów ruin. Kto pomógł Katarzynie w ukryciu ciała Madzi za ciężkim głazem?
- Moi ludzie przepytają kilkanaście osób, które mogą coś wiedzieć. Mam pewne podejrzenia, ale na razie nie mogę o nich mówić - ucina detektyw.
Rutkowskiego zastanawia burzliwa rozmowa prowadzona przez Bartka i matkę Madzi do 5 nad ranem w mieszkaniu w Łodzi. Ożywiona dyskusja toczyła się w noc poprzedzającą ucieczkę Katarzyny przed badaniem wykrywaczem kłamstw.
Kilka godzin później była już w Sosnowcu. O czym małżonkowie rozmawiali? Czy Katarzyna przekonywała Bartka, by jednak nie poddawać się badaniu wariografem? - Wkrótce poznamy treść tej rozmowy - przekonuje Rutkowski.